Moim okiem
Nie wiem skąd u miłościwie nam nad Brzegiem
panującego burmistrza skłonność do naśladowania moich
„dziennikarskich” dzieł. Dawno, dawno temu, jeszcze gdy był
powiatowym radnym, a ja nagminnie płodziłem sesyjne dyrdymałki
bądź narzekałki, w jednym z brzeskich tygodników opublikował
bodaj dwie podobne relacje z sesji Rady Powiatu.
Nie pomnę już o co
mu biegało, ale w tle były chyba jakieś nieporozumienia z
ówczesnym, pierwszym brzeskim starostą, Kazimierzem Bączkiem.
Przez wiele lat „dziennikarskie” pasje burmistrza nie ujawniały
się, no chyba, żeby uznać za nie „cięte” wobec inaczej niż
on myślących radnych Rady Miejskiej wywiady udzielane redaktorom
jego „burmistrzowej tuby”. Ostatnio jednak przyjęty ostatecznie
jako punkt porządku obrad sesji RM temat o brzmieniu „Perspektywy
rozwoju miasta na lata 2012 – 2016 z uwzględnieniem kierunków
rozwoju oraz zamierzonych inwestycji ze wskazaniem możliwości ich
finansowania.” spowodował, że dzień przed sesją do radnych
elektroniczną pocztą trafił tekst burmistrzowego autorstwa o
tytule jak wyżej. Po wniosku Grzegorza Chrzanowskiego z PO punkt z
porządku obrad został zdjęty, dyskusji nad nim więc nie było.
Zamieszczam ten tekst bez jakichkolwiek zmian, nawet redakcyjnych jako osobny post w tym blogu, a tutaj pozwolę sobie, cytując
niektóre jego fragmenty, na polemiczne uwagi.
Już na samym początku czytamy: „Przyszłość
gminy można antycypować na podstawie faktycznych danych, aktualnie
obowiązujących trendów lub też na podstawie zwykłego
„widzimisię”. Niestety, Urząd Miasta nie posiada żadnej
komórki ani też stanowiska zajmującego się zbieraniem danych z
zakresu socjologii i rozwoju przestrzennego oraz analizowaniem ich.
Dlatego nie jestem w stanie przedstawić Państwu realnych perspektyw
rozwoju miasta opartych na danych, na lata wykraczające poza obecną
kadencję, które to lata Rada Miejska określiła w swoich
dokumentach.” Tu krótko. Za to, jakie komórki i
stanowiska w UM są, odpowiada burmistrz. Skoro więc, jak podkreśla
„niestety” nie ma przez niego wymienionych, to widocznie,
jak też sam podkreśla, woli działać według „widzimisię”.
Potrzeba posiadania nazwijmy ją „komórki planistycznej” w
Urzędzie Miasta jest oczywista. Dowodem na to jest też fakt, że
mimo upływu ponad miesiąca radny Grzegorz Surdyka ze Stowarzyszenia
Młody Brzeg nie uzyskał odpowiedzi na interpelację w sprawie
wykazu „półkowników”, czyli zalegających w UM
niezrealizowanych dokumentacji projektowych, za które miasto
zapłaciło, bo było „widzimisię” nie podparte realnymi
szansami na pieniądze potrzebne do ich urzeczywistnienia. Z pamięci
mogę tu wymienić z pięć największych: kąpielisko Korfantego,
kryta niecka pływacka przy Wrocławskiej, amfiteatr, sale
gimnastyczne w szkołach podstawowych nr 1 i 5.
To cytuję dalej:
"Kierunki
rozwoju.
Kierunki
rozwoju miasta Brzeg zostały określone w pierwszej kadencji Rady
Miejskiej w latach 1990-1994. Niestety, wówczas to doszło do
decyzji Rady Miejskiej dzielącej gminę miejsko-wiejską na dwa
niezależne byty samorządowe. Dzisiaj te decyzje są już nie do
odwrócenia, jednakże ta decyzja całkowicie zdeterminowała
ograniczenia rozwojowe miasta. Gmina Miasto Brzeg, poprzez
irracjonalną decyzję radnych miejskich, została pozbawiona
jakichkolwiek terenów rozwojowych i inwestycyjnych. Smutnym i
zatrważającym jest fakt, że do dziś niektórzy ówcześni radni
miejscy podejmujący wówczas tą decyzję, są dumni z jej podjęcia.
Decyzja ta pozbawiła Miasto terenów przeznaczonych pod inwestycje
przemysłowe, a tym samym pozbawiła Brzeg znaczących przychodów.
Obecnie jedynym kierunkiem rozwoju miasta jest kierunek zachodni,
gdzie jeszcze tereny byłej jednostki wojskowej przy ulicy
Małujowickiej mogą być wykorzystane na rozwój, a chodzi tu o
około 80 ha. Niestety, decyzja radnych z roku 1991 doprowadziła do
tego, że miasto pozbyło się najbardziej wartościowych terenów
byłego lotniska posowieckiego. Decyzja ta ograniczyła rozwój
miasta nie tylko o tereny przemysłowe, ale i o tereny budownictwa
mieszkaniowego czy też pozbawiła miasto terenów rozwoju innych
funkcji publicznych. Decyzja ta spowodowała to, że duża część
usług publicznych wykonywana i finansowana była i jest przez
samorząd miejski, jednakże na rzecz mieszkańców innych gmin.
Przypomnę wszakże, obowiązek utrzymywania Urzędu Stanu Cywilnego
obsługującego mieszkańców gminy Skarbimierz, czy też funkcji
grzebania zmarłych na miejskim cmentarzu. I w tym przypadku
ewidentnie widać wykorzystywanie samorządu i wspólnoty
samorządowej miasta, które łożą na utrzymanie cmentarzy
miejskich, na których są organizowane pochówki mieszkańców
sąsiednich gmin. Obecnie powierzchnie cmentarne zapełniają się i
najprawdopodobniej będzie koniecznym kupowanie terenów leżących
na terenach gmin sąsiednich, płacenie im podatków na zapewnienie
miejsc do grzebania zmarłych."
Jeśli
usiłować zrozumieć, o jakie kierunki tu chodzi, to jedyne co
jest możliwe, to kierunki rozwoju Gminy Skarbimierz, która nie
tylko czerpie zyski z wybudowanych na posowieckim lotnisku zakładów
przemysłowych, to jeszcze w przyszłości czerpać je będzie z
miejsc pod pochówek brzeżan. No ale przecież o tym, że Brzeg i
Skarbimierz to dwie odrębne gminy, wiedział chyba Wojciech
Huczyński w 2002 roku, gdy w wyborach na burmistrza Brzegu a nie
wójta Skarbimierza startował.
Kolejny cytat z tekstu burmistrza: W
obszarze rozwoju gospodarczego perspektywa rozwoju gminy jest
niekorzystna, gdyż decyzją Rady Miejskiej w roku 1991 oddano
wszystkie „złotówkonośne” pokłady na rzecz obecnej gminy
Skarbimierz. Tym samym pozbawiono gminę możliwości „zarabiania”
pieniędzy, co powoduję, że obecnie gmina należy do gmin niezbyt
zamożnych, a zmiana tego trendu nie wydaje się możliwa. Tu
dwie uwagi. Po pierwsze owe „złotówkonośne” pokłady
na rzecz Brzegu pracują, dając zatrudnienie jego mieszkańcom i
ustawową część podatku od ich dochodów osobistych. Po drugie,
czy burmistrz niewidzący możliwości lokowania w Brzegu przemysłów
nowoczesnych technologii, wymagających nie hektarów hal
produkcyjnych, a odwrotnie kameralnych powierzchni, choćby w miejscu
wielkopowierzchniowych obiektów handlowych, na swój fotel
zasługuje?
Cytat następny: Spółki miejskie PWiK,
BPEC, BTBS, ZHK, MZMK to niewątpliwy kapitał miasta. Niestety,
kapitał ten nie jest wykorzystany. Jest to kapitał „zamrożony”,
z którego miasto nie chce skorzystać. Przypomnę, że w ubiegłej
kadencji radni miejscy, bez żadnych racjonalnych powodów, nie
zgodzili się na zbycie spółek MZMK i ZHK, tym samym zgadzając się
na zaciąganie kredytów inwestycyjnych. Należy zwrócić uwagę, że
spółki nie przynoszą żadnego dochodu dla miasta, natomiast
kredyty inwestycyjne kosztują. Tu odpowiem też cytatem
wniosku z opinii Komisji Budżetu, Inwestycji i Rozwoju Gospodarczego
Rady Miejskiej do pierwszego tworzonego przez burmistrza projektu
budżetu miasta na rok 2003: prywatyzacja spółek komunalnych,
w których miasto pozostaje jedynym właścicielem w celu po pierwsze
pozyskania przychodów, po drugie pozyskania inwestorów
strategicznych, po trzecie ustanowienia autentycznego nadzoru
właścicielskiego, po czwarte poprawy efektywności ich
funkcjonowania i pytaniem: kto przez lata ten temat
bagatelizował według własnego „widzimisię”.
Chyba w najbardziej czarnych moich snach, nie
śniłem, że burmistrz takie narzekałki popełni. Tyle, że
jeśli ja narzekałem na błędne moim zdaniem decyzje burmistrzów i
radnych, to burmistrz użala się nad sobą, nie dostrzegając nawet,
że to nie tak przez niego nielubiana opozycja blokuje jego pomysły,
co właśnie hołubiona przez niego większość w Radzie Miejskiej,
której stał się po prostu zakładnikiem.
Andrzej Ogonek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz