Powered By Blogger

poniedziałek, 29 listopada 2010

Droga woda, to nie ja

Moim okiem

Jednomyślny protest radnych miejskich podczas nadzwyczajnej sesji, 4 listopada, przeciwko wzrostowi o 9,5 % ceny za 1 metr sześcienny wody i odebranego ścieku, jaka będzie obowiązywać od 1 stycznia 2011 roku, na niewiele się zdał.
Protest to jednomyślny głos oddany przeciwko uchwale, zatwierdzającej te ceny. Tyle, że stan prawa jest taki, że niezależnie od tego, czy Rada Miejska podejmie uchwałę, czy też nie, jak uczynili to właśnie radni, ceny i tak wchodzą w życie. Jedną możliwość zmiany tej sytuacji prawo stwarza dla burmistrza, który po przeprowadzeniu analizy wniosku taryfowego, przedstawianego przez spółkę PWiK, znajdując w nim jakieś nieprawidłowości, może zaproponować inne, niż we wniosku stawki. Druga możliwość to też propozycja burmistrza, żeby część lub całość proponowanego wzrostu cen, zastąpić dotacją z budżetu miasta. Trzecia zaś i najbardziej realna możliwość też leży w rękach burmistrza, który jako pełniący rolę zgromadzenia wspólników spółki, może na jej władzach wymóc działania, obniżające koszty funkcjonowania spółki, a tym samym brak konieczności tak znacznego podnoszenia cen.
Przez mijającą kadencję, podczas której burmistrz jako osiągnięcie przedstawia olbrzymie inwestycje w gospodarkę ściekami i uzdatnianie wody pitnej, sfinansowane w znacznej części z dotacji Unii Europejskiej nie udało się jednak uniknąć ciemnej strony tych inwestycji, czyli wzrostu cen wody i ścieków. Wyliczony wzrost ceny łącznej 1 metra sześciennego wody i odebranego ścieku, jaka będzie obowiązywać od 1 stycznia 2011 w porównaniu do roku 2005 i 2006, gdy cena była taka sama wynosi aż 48 %. Dla porównania wyliczony dla tego samego okresu wzrost inflacji średniorocznej to tylko 20,78 %. Jak rosły ceny w tym czasie ilustruje poniższy wykres.


Można oczywiście, jak burmistrz mówić, że to nie on jest temu winien, ale ekonomia, kryzys światowy i ta niedobra Rada Miejska, której już nie ma. Tyle, że Pani za to płaci, Pan za to płaci, niestety z własnej, a nie burmistrza kieszeni.

Andrzej Ogonek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz