Moim okiem
Tydzień temu pisałem o miejskich instytucjach kultury i ich traktowaniu przez burmistrza. Dzisiaj o czymś co też elementem kultury jest, ale jak świadczy brzeski przykład nie tylko kultury. Myślę o lokalnych mediach, a właściwie tylko jednym ich rodzaju, czyli prasie, bo pozostałym, w tym radiu i telewizji jakoś w naszym mieście zagościć się nie udało.
Kiedyś ktoś nazwał nasze miasto „zagłębiem prasowym” z oczywistą analogią do zagłębia węglowego czy też miedziowego. O ile te ostatnie to znaczna liczba kopalń wydobywających węgiel lub miedź, to zagłębie prasowe z powodu ilości niezależnych tytułów prasowych w małym niespełna czterdziestotysięcznym mieście istniejących. A w tym czasie było ich rzeczywiście sporo. Najstarsza „Gazeta Brzeska”, młodszy „Kurier Brzeski”, jeszcze młodsza „Stara Gazeta Brzeska” i „Magazyn Brzeski”, który jakoś tak przekształcił się w „Nowy Magazyn Brzeski”. Mimo tej ilości tytułów był to czas normalności. Każdy z wydawców mógł być z grubsza przypisany do jakiegoś kierunku myślenia politycznego, każdy sięgał po dochody z reklam, dochody ze sprzedaży, a niektóre dodatkowo po dochody z budżetu powiatu, czy gmin powiat tworzących za publikowanie materiałów, do których te jednostki samorządów są zobligowane. Przy tak szerokim rynku usług reklamowych ich ceny były mocno wyżyłowane, co jest naturalnym objawem konkurencji. Gdy osiem lat temu w ramach porozumienia PiS, PO i resztówek Unii Wolności po władzę sięgał Wojciech Huczyński podczas prac nad programem wyborczym porozumienia dyskutowano jako istotny punkt „prowadzenie właściwej polityki informacyjnej”. Dla mnie oznaczało to otwarty rynek informacji, udostępnienie możliwości korzystania z pieniędzy publicznych wszystkim wydawcom, by informacja docierała do maksymalnej liczby mieszkańców, gdyż wiadomo było przecież, że każda z wydawanych gazet ma własny krąg odbiorców. Jednak dla burmistrza takie jasne to chyba jednak nie było i wkrótce zainicjował działania zmierzające do utworzenia na bazie cywilnej spółki wydającej „Nowy Magazyn Brzeski” nowego tytułu „Panorama Powiatu Brzeskiego”. Jej pierwszy numer pojawił się wiosną 2004 roku i w przeciwieństwie do pozostałych tytułów, jako gazeta bezpłatna. Stanowiło do oczywiste uderzenie poniżej pasa ze względu na to, że dofinansowanie jakie wydawca otrzymywał wówczas ze wszystkich gmin powiatu brzeskiego i samego starostwa umożliwiło mu przedstawienie dumpingowych cen reklamodawcom, co automatycznie oznaczało oczywiście zmniejszenie dochodów konkurencyjnych wydawnictw. W zasadzie spełniało to warunki do uznania tego za czyn nieuczciwej konkurencji i moja ówczesna dziennikarska szefowa Magda Zychla zastanawiała się nad skierowaniem sprawy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ostatecznie do tego nie doszło i „Stara Gazeta Brzeska” przestała się ukazywać. Zniknął oczywiście także tytuł „Nowy Magazyn Brzeski”. Nieco inaczej zachował się wydawca „Gazety Brzeskiej”, która także stała się bezpłatna. W ten sposób „Panorama Powiatu Brzeskiego” stała się tytułem monopolizującym brzeski rynek prasowy. Gdyby ograniczała się jedynie do pełnienia funkcji informacyjnej samorządów gminnych i powiatowego sytuacja nie byłaby taka groźna. Ale już wkrótce, szczególnie przed kolejnymi wyborami w roku 2006 okazało się, że chodzi o co innego. Potencjalni przeciwnicy starającego się o reelekcję Wojciecha Huczyńskiego przedstawiani byli w delikatnie to ujmując „bardzo krzywym zwierciadle”, co w oczywisty sposób oznaczało, że poza normalną kampanią wyborczą, burmistrz za publiczne pieniądze, oficjalnie płacone za umieszczanie materiałów informacyjnych miasta na wkładce „Panorama Brzegu” uzyskał groźny dla jego rywali oręż wyborczy. Po wygranych wyborach, lecz zaskakującym burmistrza wyłonieniu składu przewodniczących Rady Miejskiej cała energia jawnych i tajnych, skrytych za pseudonimami autorów piszących dla PPB skupiła się na atakach na mnie, jako przewodniczącym Rady Miejskiej, Grzegorzu Surdyce, moim zastępcy z Platformy Obywatelskiej i innych radnych z tego ugrupowania. Oczywiście włączyli się w to skrzętnie przeciwni nam radni, udzielając tendencyjnych wywiadów, w których miotali niczym nie poparte zarzuty. Nie będę tu ich wymieniał. Przypomnę tylko rolę tej gazety w sprawie radnego Jerzego Podgórskiego czy ostatnio w sprawie nieobecności Kamila Szeremeta. Puentując dowcipnie pozwolę sobie zauważyć, że zaślepione wszczepioną im przez ich patrona Wojciecha Huczyńskiego nienawiścią małżeństwo Kowalczyków, pobłogosławione cywilnie przez niego samego, skończy już wkrótce tak jak on na brzeskim śmietniku historii. A mogłoby być inaczej, gdyby chociaż odrobinę przyzwoitości i dziennikarskiej rzetelności zachowali. Żałoby po nich nie ogłoszę.
I na tym ten cykl felietonów zakończyć sobie pozwolę. Państwo możecie wierzyć mi lub im. Państwa sprawa.
Andrzej Ogonek
PS. Jako spinacz tych wszystkich tekstów podam wyczytaną ostatnio informację, że miasto Brzeg znalazło się na 50 miejscu w województwie opolskim w klasyfikacji roku 2010 według wysokości pozyskanych z Unii Europejskiej pieniędzy na jednego mieszkańca z kwotą 857 zł. I to chyba najlepsza miara „osiągnięć” Wojciecha Huczyńskiego z ośmiu ostatnich lat. Wyprzedzili nas Skarbimierz, zajmujący 2 miejsce w województwie z kwotą 4.300 zł, Grodków na 8 miejscu z kwotą 3.355 zł, Lewin Brzeski na 34 miejscu z kwotą 1.139 zł, Olszanka na 38 miejscu z kwotą 1.069 zł, Lubsza na 39 miejscu z kwotą 1.061 zł. Może i pora Brzeg do Skarbimierza przyłączyć? Tylko czy wójt Andrzej Pulit by się zgodził?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz