Moim okiem
Jeszcze tylko kilka miesięcy i zakończą się ośmioletnie rządy sprawowane w naszym mieście przez Wojciecha Huczyńskiego. Piszę to z dużą pewnością, aczkolwiek w 100 procentach wykluczyć nie można, że błąd, jakim byłby jego wybór na następną kadencję może nastąpić.
Piszę to też z pewnym zażenowaniem, bo jak powiedziałem podczas przedwakacyjnej sesji Rady Miejskiej w czerwcu, za te rządy, do których przyczyniłem się prawie osiem lat temu, a z już dużo większym sceptycyzmem prawie cztery lata temu, wstydzę się. Wstydzę się tak zwyczajnie po ludzku, tak samo jak właśnie ludzką miarą oceniając mamy do czynienia nie z gospodarzem miasta, ale z politykiem, a właściwie politykierem.
Gospodarz to osoba, która obejmuje swoimi działaniami wszystkie sfery życia miasta, próbując rozwiązać istniejące problemy. Gospodarz to osoba, która dba o to, by nie podejmować działań o zbyt wielkim stopniu ryzyka, które nawet jak się powiodą, spowodują, że ciążące na mieście zadłużenie, zmniejszanie dochodów miasta, choćby nawet nie zawinione przez niego, ale wynikające z sytuacji zewnętrznej, zahamują jego harmonijny rozwój. Politykier, to ktoś, kto na to wszystko nie zwraca uwagi, dbając jedynie o własną popularność, ulegając podszeptom różnego rodzaju lobbystów, którzy patrzą nie na interes miasta jako całości, ale kierują się interesem własnego środowiska.
Niecałe cztery lata temu, podczas sesji Rady Miejskiej, gdy dyskutowany był projekt budżetu na rok 2007, najważniejszego dokumentu corocznie uchwalanego przez RM, zwróciłem uwagę na dołączoną do tego dokumentu wieloletnią prognozę zadłużenia, z której wynikało, że w latach 2008 – 2009 nastąpi zmniejszenie wydatków bieżących miasta o łączną kwotę około 6 milionów złotych, czyli w wielkościach względnych o prawie 10 procent lub obrazowo o jeden miesiąc. Moja uwaga spowodowana była choćby tym, że moim zdaniem, żeby miasto mogło się rozwijać i inwestować, niezbędna jest, nazwijmy to miejska reforma finansów publicznych, która powinna mieć dwa cele zasadnicze. Pierwszy to zwiększanie bazy dochodów miasta, zarówno poprzez wzrost liczby podatników - przedsiębiorców, jak i to, że kreowane przez te podmioty gospodarcze zatrudnienie zmniejszy liczbę osób, wymagających wsparcia z pomocy społecznej, uwalniając w ten sposób pieniądze, które będzie można przeznaczyć na inwestycje miejskie. Cel drugi to takie organizowanie miejskich instytucji i firm, które właśnie zmniejszy wydatki bieżące miasta, stając się tym samym kolejnym źródłem finansowania niezbędnych miastu działań inwestycyjnych i remontowych. Zadałem wówczas pytanie, czy istnieje jakiś plan ograniczania tych wydatków bieżących. Odpowiedź jaką usłyszałem od wiceburmistrza Stanisława Kowalczyka (burmistrz nie miał czasu, by z radnymi na temat projektu budżetu rozmawiać i salę obrad opuścił) mnie osobiście poraziła. Według mojej słuchowej pamięci brzmiała tak: ale w tych latach większe są wydatki majątkowe. Według oficjalnego zapisu z protokołu tej sesji brzmi to tak: Z-ca Burmistrza Stanisław Kowalczyk odpowiedział, że łączna kwota wydatków ogółem corocznie się zwiększa. Biorąc pod uwagę odjęcie tych zadań związanych z programem ISPA to automatycznie pomniejszy się zarówno w wydatkach jak i wydatkach majątkowych, jeśli wydatki bieżące się zmniejszą to proszę zwrócić uwagę, że wydatki majątkowe się zwiększają, więc summa summarum to się generalnie bilansuje. Niezależnie od tego, która wersja jest prawdziwa, zauważyć trzeba, że tą odpowiedź wiceburmistrza można odczytać jako sztuczne zapisywanie liczb po to, by tabelki się zgadzały, stąd moje porażenie, a właściwie przerażenie.
Jak realizacja planów ograniczania wydatków bieżących rzeczywiście wyglądała przedstawia poniższa tabelka i utworzony na jej podstawie wykres. Dane dla roku 2010 to oczywiście dane z uchwały budżetowej a dla roku 2011 z prognozy zadłużenia miasta do 2024 roku.
Niebieskie słupki wydatków bieżących wskazują dokładnie, że wbrew prognozie z 2007 roku wydatki bieżące w latach 2009 – 2010 zamiast maleć, rosną. To, że na rok 2011 mają znowu być niższe wynika natomiast z faktu, że zmiana ustawy o finansach publicznych zakazuje Radzie Miejskiej uchwalanie budżetu, w którym wydatki bieżące są wyższe od dochodów bieżących. Czyli burmistrz, który zobowiązany jest do przedstawienia do 15 listopada projektu budżetu musi zdecydować, które wydatki bieżące w roku przyszłym zmniejszyć. I to znacząco, bo o ponad 6 milionów złotych w stosunku do zaplanowanych w roku bieżącym. W tegorocznych wydatkach bieżących natomiast aż 37.598.283,00 zł to wydatki na wynagrodzenia i pochodne pracowników samorządowych. Spodziewać się więc można przede wszystkim cięcia wydatków na remonty i utrzymanie obiektów samorządowych, w tym oczywiście tak ważnych jak komunalne mieszkania, ulice i drogi, zieleń miejska, utrzymanie porządku i czystości. Bo cięcie zatrudnienia lub obniżka wynagrodzeń, to zbyt niepopularne przecież decyzje, mogące znacząco obniżyć szanse wyborcze burmistrza.
Kolejnym elementem oceny dotychczasowych rządów burmistrza jest zadłużenie miasta, ale o tym w następnej części za tydzień.
Andrzej Ogonek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz