Moim okiem
Gdy dwa tygodnie temu płodziłem mój
poprzedni feelton pod pierwszą częścią dzisiejszego tytułu nie
śmiałem nawet przypuszczać, że obudzę nim z długiego zimowego
snu w swojej gawrze misia Zygmunta Starego, według mojej wiedzy
tożsamego z Pawłem Wojciechem Tytusem Kowalczykiem, tudzież w
jednej osobie wydawcą i redaktorem naczelnym „tuby burmistrza”
„Panorama Powiatu”.
Przebudził się jednak porażon zadanym mu
bólem ukłucia w nazwijmy to wydatny zadek jego umiłowanego
dobrodzieja, dzięki którego przychylności wobec jego misiowej,
mogłaż ona nabyć na niemiłosiernie długie czterdziestoletnie
raty owąż gawrę. A że po takim nagłym przebudzeniu ciężko z
kapowaniem bywa, w swoim chyba w jego mniemaniu felietonie (żadnego
nagłówka, który by na to wskazywał nie ma), długaśnie
zatytułowanym: „Głupi mówi to, co wie; mądry natomiast wie, co
mówi” z trudem usiłuje z mojego pisania coś wykapować. Cytuję:
„Skoro już poświęciłem swój czas na czytanie bełkotu
byłego radnego Ogonka, zrobiłem to - niestety dla niego – z uwagą
i cytując klasyka polskiej polityki „wnioski są porażające”.
Tak naprawdę tym tekstem były radny Ogonek potwierdził swoją
niewiedzę i pokazał brak zrozumienia podstawowych zasad i reguł
rządzących samorządem, zarówno u siebie, jak i u radnego
Chrzanowskiego.” Więcej cytować nie zamierzam, ponieważ
poza oczywistymi złośliwościami ów tekst pokazuje dobitnie, że
misio Zygmunt Stary, złośliwie mówiąc wdepnął we własne łajno
niewiedzy. Podstawową zasadą działania samorządu jest bowiem
działanie zgodne z prawem. W tym przypadku ustawą o samorządzie
gminnym i podjętą na jej podstawie uchwałą nr XXXIX/290/05 Rady
Miejskiej w Brzegu z dnia 25 maja 2005 r., której zapis stanowi:
„§4. Zgoda Rady Miejskiej w Brzegu na zbycie nieruchomości
wymagana jest gdy wartość, określona
przez rzeczoznawcę majątkowego, zbywanej
nieruchomości przekracza kwotę 100.000 zł, za wyjątkiem zbycia
lokali mieszkalnych i użytkowych na rzecz ich dotychczasowych
najemców lub dzierżawców” W uzasadnieniu projektu
uchwały, jaki miał być rozpatrzony podczas sesji 25 maja 2007 r.
czytamy natomiast: „Ponieważ szacunkowa wartość
nieruchomości przekracza kwotę 100.000zł i wynosi 1.178.000,00zł,
niezbędna jest uchwała Rady Miejskiej gdyż zgodnie z § 4 uchwały
Rady Miejskiej z dnia 25 maj 2005r. Nr XXXIX / 290 / 05 w sprawie
zasad nabywania, bywania i obciążania nieruchomości gminy raz ich
wydzierżawiania lub najmu na okres dłuższy niż trzy lata –
zbycie nieruchomości na podstawie zarządzenia Burmistrza Miasta
może nastąpić, jeżeli wartość ich nie przekracza 100.000zł.
Różnica chyba jest tak widoczna, że i misio Zygmunt Stary
dostrzeże. W Centralnym Rejestrze Rzeczoznawców Majątkowych http://www.transport.gov.pl/2-482c0de8bcdd4.htm nie
znalazłem ani podpisujących to uzasadnienie obecnej wiceburmistrz
Barbary Iwanowiec, ani też Wojciecha Huczyńskiego. A nawet gdyby
tam byli to i tak wykonana przez tych „rzeczoznawców” wycena
musiałaby być w formie pisemnej, żeby ta kwota 1.178.000,00 zł
mogła trafić do tak poważnego dokumentu, jakim jest projekt
uchwały Rady Miejskiej. Inaczej mamy do czynienia z typowym „pi
razy oko” albo z afery Rywina pochodzącym „lub czasopisma”. W
dniu 14 maja 2007 r. natomiast, jak wynika z dokumentów uzyskanych
dzięki dociekliwości radnego Grzegorza Chrzanowskiego rzeczoznawca
majątkowy odebrał zlecenie na wykonanie operatu szacunkowego, 26
maja 2007 r. operat został wykonany a 28 maja 2007 r. wpłynął do
Urzędu Miasta. Moja wypowiedź podczas posiedzenia Komisji Budżetu,
Inwestycji i Rozwoju Gospodarczego przed sesją 25 maja 2007 r. by
zastanowić się nad zmniejszeniem przeznaczonej do sprzedaży
działki w celu uzyskania rezerwy terenu pod budowę w przyszłości
ronda na Placu Bramy Wrocławskiej, maksymalnie odsuniętego od Zamku
Piastów Śląskich, została użyta przez wiceburmistrza Artura
Kotarę jako powód wycofania projektu uchwały z obrad. Ponieważ
on, jak sam kiedyś publicznie powiedział, stara się mówić
prawdę, chcę mu nadal wierzyć, choć jak rzeczywiście było nie
wiem. W każdym bądź razie kardynalnego błędu, jakim byłoby jej
przyjęcie bez operatu szacunkowego wartości tej działki nie
popełniono.Odwrotnie niż podczas obrad Rady Miejskiej 18 stycznia tego roku, gdy przewodniczący Mariusz Grochowski zapomniał poddać głosowaniu projekt uchwały o opłatach śmieciowych. Według portalu infobrzeg.pl http://infobrzeg.pl/pilne-ogonek-uchwala-smieciowa-jest-niewazna/ radny Wojciech Komarzyński z PiS uważa to za niewielki błąd proceduralny, co moim zdaniem źle o radnym świadczy. Jego klubowy kolega przewodniczący Rady Miejskiej Mariusz Grochowski natomiast osobiście mnie zapewniał, że tego co jako jego słowa portal przytoczył, nie wypowiedział, choć Michał Dróbka, redaktor naczelny portalu telefonicznie zapewniał mnie, że jego słowa przytoczył wiernie. Ale szczytem reakcji na ten fakt było oświadczenie rzecznika prasowego Urzędu Miasta Tomasza Dragana http://www.brzeg.pl/index.php?option=16&action=news_show&news_id=1781&menu_id=0 (oj Tomku, Tomku na co Ci to przyszło zejść?), który napisał: „Zarzucanie braku reakcji ze strony wymienionych osób, - ode mnie: czyli wiceburmistrza Stanisława Kowalczyka i radczyni prawnej Natalii Powązki - w sytuacji, kiedy na sali obrad byli praktycznie wszyscy radni, jest nadużyciem ze strony byłego radnego w stosunku do tych osób jak i opinii publicznej.” Cóż, nikogo w błąd nie wprowadzam, ponieważ moim obowiązkiem obywatelskim było poinformowanie wojewody o tym, że podczas popełnienia tego kardynalnego błędu obecni byli wiceburmistrz, jako „substytut” burmistrza (używam tego prawniczego pojęcia, ponieważ zgodnie z prawem nawet jeśli wiceburmistrz podpisuje projekt uchwały to jej autorem jest burmistrz) oraz radczyni prawna, ponieważ znów zgodnie z prawem to burmistrz zapewnia obsługę prawną obrad Rady Miejskiej. Każdy z obecnych 18 stycznia podczas tego momentu obrad Rady Miejskiej mógł ten błąd wyłapać i spowodować jego naprawienie, w tym także oczywiście obie wyżej wspomniane osoby. Tu do Tomka Dragana pozwolę sobie skierować jeszcze jeden wytyk. Podobnie jak tak kardynalnego błędu z mojej wieloletniej samorządowej praktyki nie pamiętam (najciekawszy chyba to słynny „rzut monetą” Henryka Mazurkiewicza po głosowaniu tylu samo radnych na „nie” jak i „tak”, w którym sam wstrzymał się od głosu, a tym rzutem wynik tego głosowania rozstrzygnął) tak samo nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek rzecznik prasowy robił wywiad ze swoim pryncypałem i umieszczał tenże w „tubie burmistrza”. Co ciekawsze zresztą mniej więcej 1/3 tego wywiadu umieszczona została na mniej więcej 1/2 strony przeznaczonej na publikowanie miejskich informacji i ogłoszeń, a tym samym ta proburmistrzowa propaganda została wprost sfinansowana z pieniędzy brzeżan.
I tyle na dzisiaj. Na koniec tylko jeszcze
jedna krótka obserwacja z ostatniej sesji Rady Miejskiej, podczas
której mimo obecności Huczyńskiego ciałem, co radny Jacek
Niesłuchowski z PO skwitował stwierdzeniem, że burmistrz przerwał
strajk, do odczytania swojego sprawozdania z bieżącej działalności
Huczyński użył swojego „substytuta” Stanisława Kowalczyka.
Tego chyba i najstarsze brzeżanie nie pamiętają, ja zaś zapewniam
też nieutulonego w bólu nad tym, że mój duch unosi się w
Wielkiej Sali Stropowej ratusza PWT Kowalczyka, iż póki moje ciało
nie całkiem mdłe, to będę na tej sali także nim.
Andrzej Ogonek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz