Powered By Blogger

środa, 10 października 2012

Radny dietetyczny


Moim okiem

Inspiracją do tego feeltona stał się wpis na stronie panorama.info.pl pod tekstem Marka Popowskiego o tytule „Pomysły… z Amber-wyspy” internauty o nicku Franko z 4 października. Cytuję: „Kowalczyku, to dlaczego bierzesz pieniądze od Huczyńskiego? Nie umiesz sam zarabiać? A Huczyński, skoro taki dobry dla mieszkańców Brzegu, to dlaczego bierze 12.000 złotych miesięcznie? Czy naprawdę tyle potrzebuje na życie? Inni żyją za 1000 złotych. Dlaczego też radni z PiSu, SLD i TRZB biorą diety? Przecież przysięgali pracować dla dobra społeczeństwa i dla niego, a nie dla Huczyńskiego. Dla mnie przykładem uczciwego radnego był Romuald Nowak, który na pierwszej sesji samorządowej chciał obniżyć diety radnych, ale właśnie radni zakrzyczeli go i nie pozwolili na taką zmianę. Dzisiaj radni PiSu, SLD siedzą cicho, biorą diety i podnoszą rączki jak nakaże Huczyński. A niegrzeczni radni PO są w takim razie wrogami brzeskiego społeczeństwa, bo chcą coś zrobić, niekoniecznie tak jak chce burmistrz.”.

Cóż, pamięć ludzka jest zawodna, a dokumenty potwierdzające takie czy inne propozycje leżą jeszcze być może w archiwum Urzędu Miasta, gdyż w internecie umieszczane są dopiero od listopada 2002 roku. Romuald Nowak był natomiast przewodniczącym Rady Miejskiej w kadencji 1998 – 2002 i ja takiej jego propozycji nie pamiętam. Jeśli moja pamięć okaże się zawodna i Romuald Nowak przedstawi na to dowody to oczywiście go przeproszę i odpowiednie sprostowanie opublikuję.
Pamiętam natomiast jak z dietami radnych było od samego początku nazwijmy to „demokratycznego samorządu” czyli od roku 1990. W pierwszej kadencji 1990 – 1994, gdy burmistrzem był Piotr Pawlik, a przewodniczącym RM Henryk Mazurkiewicz, radni, w tym i członkowie Zarządu Miasta, otrzymywali diety w wysokości wówczas obowiązującej diety za jeden dzień w podróży służbowej za udział w posiedzeniu Rady Miejskiej i w posiedzeniu komisji stałej Rady Miejskiej. Zmiana nastąpiła w następnej kadencji, gdy burmistrzem był Marek Sidor, a przewodniczącym RM Maciej Stefański. Zachowując dotychczasową zasadę podwojono wysokość diet. Skomentowałem to wówczas tekstem w „Kurierze Brzeskim” pt „Lewych skok na kasę”. Następca Marka Sidora, Maciej Stefański dokonał natomiast zasadniczej zmiany wysokości diet w 1998 roku, gdy uchwałą Rady Miejskiej, której przewodniczył Romuald Nowak ustalono je jako miesięczny ryczałt w wysokości podstawowej (szeregowego radnego) 150 % minimalnego wynagrodzenia za pracę. Z tytułu nieusprawiedliwionych nieobecności na posiedzeniu komisji stałej potrąceniu ulegało 12,5 % ryczałtu, a na posiedzeniu RM 25 %. Tą około dwudziestopięciokrotną podwyżkę skomentowałem kolejnym tekstem w „Kurierze Brzeskim” pt „Prawych skok na kasę”. Po wyborczym zwycięstwie burmistrza Wojciecha Huczyńskiego w 2002 roku przygotowałem na drugą sesję Rady Miejskiej w dniu 29 listopada 2002 roku projekt zmian wysokości diet poprzez obniżenie ich o 30 %. Jednak swój projekt przedstawił burmistrz Wojciech Huczyński, proponując zachowanie diet na niezmienionym poziomie. Poparł go Edward Bublewicz, natomiast Mariusz Sokołowski proponował wzrost diet o 25 %, motywując to zmniejszeniem z 28 do 21 liczby radnych i kosztami wykonywania mandatu (m.in. utrzymaniem telefonu komórkowego). Ostatecznie przyjęto propozycję burmistrza. Ostatnia ze zmian w tej sprawie nastąpiła w 2008 roku. Rozpoczęła ją przyjęta przez Radę Miejską propozycja radnego Krzysztofa Pietrzaka zwiększenia w budżecie 2008 roku wydatków na diety radnych. Następnie projekt uchwały zwiększającej diety radnych przygotował radny Jerzy Podgórski i podczas sesji 28 marca 2008 r. uchwałę RM przyjęła. Biorąc pod uwagę, że od 2000 roku, gdy ustalono poprzednie stawki diet nie uległy one wzrostowi głosowałem za podjęciem tej uchwały. Na jej podstawie dieta szeregowego radnego to kwota około 1029 zł. Ta kwota nie uległa od tego czasu zmianie ze względu na oszczędnościową politykę rządu Donalda Tuska, polegającą na zamrożeniu bazowej kwoty będącej podstawą ustalania wysokości diet radnych.
Dlaczego „Radny dietetyczny”? Swojego czasu zarzucano mi, że jestem takim radnym, czyli osobą dla której dieta radnego to podstawowe źródło dochodów. Obecnie identyczne zarzuty kierowane są przez niektórych internautów wobec Grzegorza Surdyki ze Stowarzyszenia Młody Brzeg. Ależ czy nie jest to ich czysta hipokryzja? Jeśli bowiem radny wydaje te pieniądze na codzienny chleb to „źle”, a jeśli na przykład na spłatę kredytów lub wakacje w Egipcie to „dobrze”? Jeśli potrafi utrzymać się przy tak niskich dochodach, solidaryzując się tym samym z bardzo wieloma mieszkańcami miasta, żyjącymi dzięki podobnie niskim dochodom to „źle”? Myślę, że „dobrze”, bo realnie odczuwa ich potrzeby, o czym zresztą świadczy to, że aktywnie uczestniczy w pracach Rady Miejskiej i potrafi sprzeciwić się „kosmicznym” pomysłom naszej umiłowanej władzuchny.

Andrzej Ogonek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz